Pojawił się w rodzinie 14 lutego 2015r.
Planowo - inwestycja dla synka i walentynka dla żony ;) Miała być bez poprawek i roboty, ale...
no właśnie zawsze jest jakieś "ale" zwłaszcza gdy kocha się motocykle i nie tylko.
Jednym słowem istne szaleństwo... ale jest i robi się generalny remont.
Tym razem od początku do końca własnoręcznie i to pewnie najbardziej cieszy.
Tak samo jak świadomość że będzie w 100% taka jaką chcemy!!!
WSK 125 "Kos" - już nasza
I w drodze do domu... .
Remont kół
W oryginalne (PRL-owskie) części warto zabezpieczyć się już dziś.
Szprychy z magicznym "R" (Romet) na główce, piasta z niewyrobionymi otworami zabieraka, nienaganną wkładką cierną, oraz obręcz koła przejdą rewitalizację.
Udało się odzyskać wszystkie 36 szprych.
Materiał do dalszej obróbki.
A tu komplet z koła przedniego. W modelach z bębnem o średnicy 150mm są nieco
krótsze i grubsze od standardowych, pod farbą miła niespodzianka, zero rdzy i wżerów - co dobrze
wróży na przyszłość.
Staliwo (o odpowiedniej gradacji) to jeden z kilku użytych patentów podczas "wyciągania" połysku ze zmęczonego czasem materiału.
Po lewej - usunięta farba i powłoka galwaniczna (ocynk), po prawej - po wstępnym wypolerowaniu.
Śmiało można powiedzieć, że 80% efektu końcowego - jeśli nie więcej, zależy właśnie od odpowiedniego przygotowania powierzchni pod nową powlokę galwaniczną.
Z nową powłoką chromu (na bazie miedzi i niklu), zachwytom nie było końca :)
Nyple przeszły podobny proces.
Po lewej - wypolerowane, po prawej wytrawione w kąpieli galwanicznej jeszcze przed polerką.
Piasty, klamki, półki, golenie i tarcze kotwiczne umyte, ale jeszcze przed szkiełkowaniem.
Zbieranina podzespołów przed obróbką.
Powrót po szkiełkowaniu.
Szczęki hamulcowe po regeneracji.
Nowe (klejone na gorąco) okładziny cierne załatwią sprawę skutecznego hamowania.
Patent sprawdzony w innym motocyklu, - regeneracja wykonana w profesjonalnym zakładzie zajmującym się odnawianiem i produkcją sprzęgieł, szczęk, klocków etc., również do samochodów ciężarowych.
Piasta koła przedniego
Do piast i zabieraka zabuduję nowe łożyska 6302 2Z C3 firmy FAG.
Zestaw części (lub jak kto woli puzzli) do poskładania w całość.
Warto wykorzystać fizykę dla ułatwienia sobie zadania osadzenia łożysk w gniazdach.
Dzięki temu zabiegowi młotek czy prasa w tym przypadku nie zostaną użyte.
- Oczywiście nie zawsze jest możliwe użycie palnika czy opalarki.
Ta dam! Po chwili przednia piasta gotowa.
Piasta koła tylnego.
Zabudowa łożyska w rozgrzanym bębnie wymaga ostrożności i odpowiednich środków ochrony osobistej, BHP. :)
-Poniżej-
Tarcza kotwiczna koła tylnego - przez niektórych (fachowców) błędnie nazywana bębnem.
Ładna parka - nieprawdaż?
Tarcza zabieraka
Składamy koła
Obręcze wypiaskowane i pomalowane proszkowo na podkładzie cynkowym.
Kolor z poza palety RAL, dobrany doświadczalnie, wyszedł dużo lepiej niż popularny 9006 (srebrny, który jak dla mnie ma za dużo opiłków Al), czy 7035 nie będący nawet zbliżeniem do oryginalnego odcienia.
- Oznaczenie (kod) wpiszę jak tylko go zdobędę.
Okazuje się, że nie taki diabeł straszny..., po zapleceniu nie mogłem się na nie napatrzeć i gdyby nie żona i dzieci pewnie położyłbym się z nimi spać do łóżka - takie ładne wyszły :)
Centrowanie zleciłem zaprzyjaźnionemu warsztatowi motocyklowemu.
Po wykonaniu usługi w garażu zakładam opony - MITAS H-03 w standardowym dla WSKi rozmiarze 3.00 - 18".
Dętki oprószone talkiem technicznym będą zabezpieczone przed samoistnym zwulkanizowaniem się z oponą.
W razie "złapania gumy" na trasie nie będzie kłopotu z oddzieleniem od siebie poszczególnych elementów.
Renowacja półek i zawieszenia przedniego
Po szkiełkowaaniu, gotowe do złożenia.
Dostosowanie sztycy WSK Kos do łożysk stożkowych
Zwiększenie średnicy przez napawanie
Toczenie powierzchni na wymiar fi25 pod nowe łożyska.
Zabezpieczenie antykorozyjne poprzez nałożenie powłoki kadmu na zmodyfikowaną sztycę.
Zakup zapasowej sztycy ze starych zapasów.
Renowacja lampy tylnej motocykla.
Ciekawostka ;) W pracy spotykam takie zastosowanie lamp do WSKek
Renowacja lampy przedniej motocykla.
Po demontażu przedniej lampy i rozebraniu jej na czynniki pierwsze okazalo się, że zwierciadło nie jest w najlepszym stanie.
Wygladało to mało zachęcająco i w pierwszym momecie zastanawiałem się nad przejściem na współczesny zamiennik, ale...
... znalazłem firmę, która zajmuje się regeneracją wlszelkij maści lamp, reflektorów i zwierciadeł
(odbłyśników). Usługa nie była może najtańsza ale efekt końcowy jest zgodny z oczekiwaniami, a poza tym wiem, że częsci będą do siebie pasować na 100%.
Napylona powłka jest idealna, druga strona zwierciadła pokryta nieprzepuszczalną warstwą (chyba jakiejś ceramiki) a wszystko upieczone w autoklawie.
Tu link do strony:
http://regeneracja-hc.com/
Ramka dostała nowy chrom, a szkiełko zostało umyte, do kompletu nowa uszczelka.
Różności przygotowane do chromowania.
Amortyzatory tylne
Dwie sztuki, które były zainstalowane w motocyklu to totalny złom. Dlatego kupiłem kolejną parę. Oryginalne, epokowe i co najważniejsze z naprawdę śladowymi oznakami zużycia, właściwie tylko po chromie na sprężynach było widaćupływ czasu. Tłumiki szczelne i pracujące z odpowiednim oporem w obie strony.
Standardowo po usunięciu starej, kolejne elementy dostają nową powłokę chromu.
Bagażnik
Poprawiłem spawy bo wyglądały jakoś mało ufnie. Jasne nie chodzi o to żeby WSKą wozić z tyłu worek cementu ale skoro można to trzeba zrobić to co możliwe, żeby później nie wracać do tematu.
Niestety okazało się, że poprzedni bagażnik był w przeszłości i tak zdemolowany, dlatego kupiłem inny, z którego odzyskam kilka elementów lub zainstaluję w całości.
Odnawianie kierownicy
Po zdjęciu chromu jeszcze bardziej uwidoczniły się mankamenty geometryczne kierownicy motocykla. Próby doprowadzenia jej do symetrii nie dały oczekiwanych wyników.
Dlatego nabyłem dwie sztuki odpowiadające moim wymaganiom + plus jedna do Komara, który też czeka na ten element nadwozia.
Detale po zdjęciu starego chromu jeszcze przed polerką.
Rama motocykla
Długo czekała na swoją kolej, jakoś ciągle było do zrobienia całe mnóstwo drobniejszych rzeczy
i termin rozpoczęcia odbudowy KOSa wciąż się przesuwał.
Z rozbiórką nie było większych problemów poza jednym - standardowym :)
Ale najpierw obowiązkowe mycie.
Oś wahacza "stała na dębowo".
Na zdjęciu powyżej zaraz po udanym przemieszczeniu jej o kilka [cm], - ruda mocno trzymała.
Koniecznością było poświęcenie dwóch (wewnętrznych) miseczek, aby "zbić" wahacz z osi - inaczej nie było by możliwości jego demontażu - polecam do tej pracy młotki NIE METALOWE i zdrowy rozsądek gdzie uderzyć w wahacz.
Oś i tuleja w ramie motocykla dały za wygraną i po kilku minutach grzania palnikiem, praktycznie przy użyciu minimalnej siły i pomocy impulsatora kinetycznego było już po sprawie.
Widzicie to co ja?
Otwory mocowania stopek przekształciły się w elipsy...
Rozwierciłem je zatem na fi12, a zamówione u tokarza tulejki naprawcze zrobiły resztę.
Rama ze spasowanymi tulejkami stopek i po usunięciu (oszlifowaniu) spawów które nie wyglądały najlepiej, dlatego rama pomalowana (tymczasowo) jest w kilku miejscach podkładem.
Tulejki w trakcie montażu w ramie.
A tutaj po wspawaniu przez zaprzyjaźninego p.Andrzeja z tigiem.
Otwór przewidziany na wkładkę zamka postanowiłem od wewnętrznej strony zaślepić dopasowanym kawałkiem blaszki - po co?
Ponieważ w trakcie eksploatacji zrobiło się z niego to samo co z otworami pod stopkę centralną.
Zamek przy główce ramy też doczekał się wzmocnienia.
Tutaj blaszka z nowym otworem fi13,5, niestety zabawy z zamkiem to nie był koniec.
Płytka blokująca rygiel zamka też swoje najlepsze lata miała już za sobą.
Próbowałem ją na kilka sposobów reanimować, ale raczej z marnym skutkiem.
Więc wyciąłem ją całkowicie i dopracowałem nową.
Prawda, że dużo lepiej wygląda?
Teraz przy zamykaniu siedzenia i wyjmowaniu kluczyka, wkładka sztywno pozostaje na miejscu i nie wystaje poza ramę - czyli funkcjonalność i estetyka wróciły do założonej normy.
Stara podstawka centralna nie nadawala się do regeneracji, nowozakupiona wymagala tylko wzmocnienia i małego napawania blaszki.
Wszystkie elementy, które są (były) malowane na czarno trafią do piaskowania i malowania proszkowego, tak jak to miało miejsce w przypadku obręczy kół.
Ostanie chwile przed usunięciem starej powłoki.
Kolanko wydechu do usunięcia nagaru.
Farba nie stawiała najmniejszego oporu tym bardziej, że odłaziła pod paznokciem, natomiast pod nią nie było ani grama podkładu.
- Widocznie w 1980r farby podkladowe były potrzebne w innej gołęzi przemysłu :)
Obręcz i blacha siedzenia dostaną swój kolor reszta na czarno.
Cztery dni (i parę złotych) później dostaję telefon, że Wiesia jest już gotowa do odbioru.
Standardowy proszkowy kolor RAL 9005 w połysku, wyszedł naprawdę przyjemnie.
Stare bieżnie (wybite i odwrócone o 180st) doskonale sprawdziły się jako maskowanie gniazd przed malowaniem.
Główka dostała nowe łożyska stożkowe.
Rodowód naszej WSKi
Stara tabliczka ma swój klimat i można było ją jeszcze rozczytać. Jednak udało mi się zakupić dobrej jakości współcześnie produkowaną replikę, którą postanowiłem zainstalować. A stara zostanie zachowana na pamiątkę.
Bliżniaczki.
Po wyprofilowaniu tabliczki oraz zwiększeniu średnicy obu otworów na wymiar nita,
przystępuję do koronacji i zwrotu imienia Wiesi.
Podczas przymiarki miałem chwilę zawachania czy aby dobrze dobrałem nity.
Są nieco grubsze od poprzednich i z nacięciami, natomiast farba proszkowa skutenie zmniejszyła średnice otworów w główce ramy, co mogło spowodować zgrzyt.
Jednak przy wykorzystaniu dobijaka i odpowiedniego impulsatora-kinetycznego nity z wlaściwym oporem wgryzły się w swoje miejsca a sama tabliczka uprzednio uformowana na zapasowej sztycy ładnie siadła na ramie.
Odnawianie siedzenia
SKŁADAMY :)
Silnik czeka na swoją kolej.
Tylne koło wtoczone tylko na przymiarkę, już nawet zapomniałem jaki kształt miał mój KOS.